Niby opowiadanie gotowe, ale zaczęłąm je jakby od nowa :) przperaszam za długie oczekiwanie. Długość jest taka sobie ale to przez brak czasu. Liczę na Wasze opinie i zapraszam do zapozanania się z pierwszym rozdziałem.
Pozdrawiam,
Female Robbery
Part 1
- Gotowa? – usłyszała głos Emily, kiedy poprawiała sukienkę
przed dużym lustrem w pokoju. Patrzyła na swoje odbicie i prawie nie poznawała
dziewczyny sprzed kilku godzin. Ubrana w elegancką małą czarną i wysokie
szpilki, których tak nienawidziła. Włosy miała upięte w kok, a mimo to czerwone
kosmyki niesfornie opadały jej na kark i na policzki. Wzięła głęboki oddech.
- Gotowa. Mam nadzieję, że ten wieczór skończy się szybko. –
odparła i zgarniając po drodze kopertówkę z telefonem komórkowym, chusteczkami
i kluczami do mieszkania w środku opuściła mieszkanie biorąc przyjaciółkę pod
rękę.
Dzisiaj był jej
wielki dzień. Skończyła właśnie 3 lata studiów fotograficznych, a jako jedna z najzdolniejszych
uczennic, obok dwóch pozostałych miała widzieć swoje fotografie na wernisażu
poświęconemu obchodom rocznicy istnienia szkoły. Zbieg okoliczności sprawił, że
wypadało to w dzień jej urodzin. Stała niedaleko swoich fotografii i
przyglądała się ludziom, patrzyła na nich widząc jak rozmawiając o jej pracach.
Jej fotografie były inne od koleżanek. Minimalistyczne, czarno-białe, pokazujące
to co zazwyczaj umyka przeciętnemu obserwatorowi.
- Wszystkiego najlepszego siostrzyczko. – usłyszała koło
siebie niski głos, by po chwili rzucić się w objęcia brata, który przyszedł do
niej z małym prezentem w niewielki futerale. Otworzyła pudełko, które w środku
było wyłożone aksamitnym materiałem, a na nim leżała bransoletka delikatnie
wysadzana małymi diamentami iskrząca się w blasku świateł.
- Jest piękna. Dziękuję Chris. – szepnęła łzy napływające do
oczu.
- Nie płacz, musisz pięknie wyglądać na wernisażu swoich zdjęć.
- Nie tylko moich. – poprawiła go. – Cieszę się, że
wzbudzają tyle zainteresowania, ale na pewno nikt nie wie co chciałam im przez
to pokazać. – dodała po chwili i popatrzyła w stronę zdjęcia przedstawiającego
starszego człowieka siedzącego na ławce, który karmił gołębie w parku.
- Nie każdy ma taką wrażliwość. – odparła Emily dochodząc do
niej. Kilka razy w czasie wydarzenia podchodzili do niej ludzie mający do niej
pytania o jej prace, dlaczego wybrała te, a nie inne motywy, dlaczego tylko
czarno-białe kolory. Kiedy wreszcie zamykano wystawę cieszyła się jak dziecko.
Około pierwszej w nocy przekroczyła próg swojego mieszkania,
które dzieliła wraz z Emily. Były przyjaciółkami od dziecka, Emily trwała przy
niej nawet w najgorszych chwilach w jej życiu i cieszyła się, że teraz odnosząc
nawet maleńkie sukcesy ma ją koło siebie. Nawet nie wiedziała kiedy zasnęła.
Z głębokiego snu wybudził ją dźwięk telefonu.
- Tak? – spytała zaspanym, zachrypniętym głosem.
- Witam, z tej strony Jerry Hilfiger jestem jednym z
menedżerów zespołu 30 Seconds To Mars, byłem wczoraj uczestnikiem wernisażu. –
zaczął mężczyzna po drugiej stronie słuchawki, który z głosu brzmiał jakby miał około
czterdziestu lat. – Kilka dni temu dostałem Pani portfolio, chciałem porównać
te prace, z wystawą i muszę przyznać, że jestem mile zaskoczony Pani talentem.
- Dziękuję, ale…
- Nie ma za co. – odparł radosnym głosem. – Chciałbym się z
Panią spotkać, zespół dla którego pracuje również wyraża chęć spotkania. Proponuję
spotkanie pojutrze o godzinie 13 na lunch w Hiltonie, akurat tam zatrzymał się
zespół. Zdaję sobie sprawę, że taka młoda zdolna kobieta ma zbyt dużo zajęć,
ale liczę na Pani zgodę.
- Ja…czy mogłabym potwierdzić termin spotkania wieczorem? –
nie wiedziała jak wybrnąć z niezręcznej sytuacji, nie chcąc od razu domawiać
mężczyźnie. – Muszę sprawdzić terminarz, wie Pan, te wernisaże na co dzień…
- Oczywiście. Proszę oddzwaniać na ten numer, czekam i do
usłyszenia. – nim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć rozłączył się. Miała
nieodparte wrażenie, że ktoś robi sobie z niej jaja. Przetarła oczy i wstała rozsuwając
zasłony w pokoju. Mężczyzna mówił o jakimś portfolio, o którym ona nie miała pojęcia. Co prawda ono istniało, ale było zamknięte w biurku w salonie bo nie
miała go gdzie złożyć. Fotografów było na pęczki, nikt nie potrzebował
kolejnego, tym bardziej że nie robiła sesji zdjęciowych dla modelek, nie robiła
zdjęć do dokumentów. Nie o takie fotografie jej chodziło. Tylko o co chodziło z
tym telefonem?
- Emily! – krzyknęła Carmen i bez pukania wtargnęła do pokoju szatynki, która spała i tylko przewróciła się na bok słysząc otwierane drzwi. – Wstawaj! – pociągnęła jej kołdrę.
- Emily! – krzyknęła Carmen i bez pukania wtargnęła do pokoju szatynki, która spała i tylko przewróciła się na bok słysząc otwierane drzwi. – Wstawaj! – pociągnęła jej kołdrę.
- Mamo…
- To Carmen nie mama. – warknęła. – Musimy pogadać. –
powiedziała, jak tylko Emily usiadła.
- Car, jest dopiero 9, daj żyć, wczoraj miałaś wernisaż, a
dzisiaj…
- A dzisiaj zadzwonił do mnie facet Jerry jakiś-tam i mówi mi
że jest menedżerem zespołu 30 Seconds To Mars i widział moje portfolio i chce
się spotkać. – kiedy tylko skończyła mówić na twarzy Emily pojawił się uśmiech.
- Super! Gratuluje! – rzuciła się do czerwonowłosej
ściskając ją.
- Żadne super. Skąd ten facet ma moje portfolio? – spytała poważnie
odsuwając przyjaciółkę od siebie na tyle daleko, że mogła przyglądać się jej z
uwagą.
- No widocznie ktoś je przesłał. – odparła wzruszając ramionami.
Carmen wpatrywała się w nią. W końcu ta zrezygnowana westchnęła. – Okej. Więc
razem z Chrisem postanowiliśmy zrobić Ci niespodziankę i wysłaliśmy Twoje portfolio do paru miejsc, gdzie szukają nietuzinkowych fotografów. Widać udało
się i…
- Nie, nic się nie udało.
- Jak to? Mówiłaś, że ten facet chce się spotkać.
- To menedżer zespołu, po co fotograf zespołowi? Żeby robić zdjęcia
na sesjach, albo do okładki płyty albo na trasę. Wydaje Ci się, że mój sposób
robienia zdjęć nadaje się na którąś z tych rzeczy?
- Gdyby tak nie było nie zadzwoniłby.
- Gdyby tak nie było nie zadzwoniłby.
- Cholera wie, może zbiera potencjalnych kandydatów i jak ze
mną porozmawia to po sprawie.
- Co mu powiedziałaś? – spytała Emily i spojrzała na Carmen
która stanęła przy oknie.
- Że oddzwonię wieczorem, żeby potwierdzić czy spotkam się z
nim pojutrze o 13 w Hiltonie. – wzruszyła ramionami.
- Po co czekać do wieczora?
- Emily nie rozumiesz, ja nie jestem pewna czy ja chce tam
iść.
- Żartujesz? Menedżer zespołu ogólnoświatowej sławy
zaprasza Cię na spotkanie, nawet gdybym miała robić za pieprzony statyw to bym
brała tę fuchę. – Carmen zaśmiała się. – Może to Twoja szansa, będziesz fotografem
światowej sławy…Media będą pisać o Carmen Rutherford – najlepszej fotograf z
Houston. Dorobisz się własnej lini perfum, mówię Ci. – obie wybuchnęły
śmiechem. – A tak poważnie, idź na to spotkanie, nic nie tracisz a możesz zyskać
naprawdę wiele.