sobota, 23 maja 2015

Part 1 "Picture of You"



Niby opowiadanie gotowe, ale zaczęłąm je jakby od nowa :) przperaszam za długie oczekiwanie. Długość jest taka sobie ale to przez brak czasu. Liczę na Wasze opinie i zapraszam do zapozanania się z pierwszym rozdziałem.
Pozdrawiam,
Female Robbery

Part 1

- Gotowa? – usłyszała głos Emily, kiedy poprawiała sukienkę przed dużym lustrem w pokoju. Patrzyła na swoje odbicie i prawie nie poznawała dziewczyny sprzed kilku godzin. Ubrana w elegancką małą czarną i wysokie szpilki, których tak nienawidziła. Włosy miała upięte w kok, a mimo to czerwone kosmyki niesfornie opadały jej na kark i na policzki. Wzięła głęboki oddech.
- Gotowa. Mam nadzieję, że ten wieczór skończy się szybko. – odparła i zgarniając po drodze kopertówkę z telefonem komórkowym, chusteczkami i kluczami do mieszkania w środku opuściła mieszkanie biorąc przyjaciółkę pod rękę.

 Dzisiaj był jej wielki dzień. Skończyła właśnie 3 lata studiów fotograficznych, a jako jedna z najzdolniejszych uczennic, obok dwóch pozostałych miała widzieć swoje fotografie na wernisażu poświęconemu obchodom rocznicy istnienia szkoły. Zbieg okoliczności sprawił, że wypadało to w dzień jej urodzin. Stała niedaleko swoich fotografii i przyglądała się ludziom, patrzyła na nich widząc jak rozmawiając o jej pracach. Jej fotografie były inne od koleżanek. Minimalistyczne, czarno-białe, pokazujące to co zazwyczaj umyka przeciętnemu obserwatorowi.
- Wszystkiego najlepszego siostrzyczko. – usłyszała koło siebie niski głos, by po chwili rzucić się w objęcia brata, który przyszedł do niej z małym prezentem w niewielki futerale. Otworzyła pudełko, które w środku było wyłożone aksamitnym materiałem, a na nim leżała bransoletka delikatnie wysadzana małymi diamentami iskrząca się w blasku świateł.
- Jest piękna. Dziękuję Chris. – szepnęła łzy napływające do oczu.
- Nie płacz, musisz pięknie wyglądać na wernisażu swoich zdjęć.
- Nie tylko moich. – poprawiła go. – Cieszę się, że wzbudzają tyle zainteresowania, ale na pewno nikt nie wie co chciałam im przez to pokazać. – dodała po chwili i popatrzyła w stronę zdjęcia przedstawiającego starszego człowieka siedzącego na ławce, który karmił gołębie w parku.
- Nie każdy ma taką wrażliwość. – odparła Emily dochodząc do niej. Kilka razy w czasie wydarzenia podchodzili do niej ludzie mający do niej pytania o jej prace, dlaczego wybrała te, a nie inne motywy, dlaczego tylko czarno-białe kolory. Kiedy wreszcie zamykano wystawę cieszyła się jak dziecko.

Około pierwszej w nocy przekroczyła próg swojego mieszkania, które dzieliła wraz z Emily. Były przyjaciółkami od dziecka, Emily trwała przy niej nawet w najgorszych chwilach w jej życiu i cieszyła się, że teraz odnosząc nawet maleńkie sukcesy ma ją koło siebie. Nawet nie wiedziała kiedy zasnęła.
Z głębokiego snu wybudził ją dźwięk telefonu.
- Tak? – spytała zaspanym, zachrypniętym głosem.
- Witam, z tej strony Jerry Hilfiger jestem jednym z menedżerów zespołu 30 Seconds To Mars, byłem wczoraj uczestnikiem wernisażu. – zaczął mężczyzna po drugiej stronie słuchawki, który z głosu brzmiał jakby miał około czterdziestu lat. – Kilka dni temu dostałem Pani portfolio, chciałem porównać te prace, z wystawą i muszę przyznać, że jestem mile zaskoczony Pani talentem.
- Dziękuję, ale…
- Nie ma za co. – odparł radosnym głosem. – Chciałbym się z Panią spotkać, zespół dla którego pracuje również wyraża chęć spotkania. Proponuję spotkanie pojutrze o godzinie 13 na lunch w Hiltonie, akurat tam zatrzymał się zespół. Zdaję sobie sprawę, że taka młoda zdolna kobieta ma zbyt dużo zajęć, ale liczę na Pani zgodę.
- Ja…czy mogłabym potwierdzić termin spotkania wieczorem? – nie wiedziała jak wybrnąć z niezręcznej sytuacji, nie chcąc od razu domawiać mężczyźnie. – Muszę sprawdzić terminarz, wie Pan, te wernisaże na co dzień…
- Oczywiście. Proszę oddzwaniać na ten numer, czekam i do usłyszenia. – nim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć rozłączył się. Miała nieodparte wrażenie, że ktoś robi sobie z niej jaja. Przetarła oczy i wstała rozsuwając zasłony w pokoju. Mężczyzna mówił o jakimś portfolio, o którym ona nie miała pojęcia. Co prawda ono istniało, ale było zamknięte w biurku w salonie bo nie miała go gdzie złożyć. Fotografów było na pęczki, nikt nie potrzebował kolejnego, tym bardziej że nie robiła sesji zdjęciowych dla modelek, nie robiła zdjęć do dokumentów. Nie o takie fotografie jej chodziło. Tylko o co chodziło z tym telefonem?
- Emily! – krzyknęła Carmen i bez pukania wtargnęła do pokoju szatynki, która spała i tylko przewróciła się na bok słysząc otwierane drzwi. – Wstawaj! – pociągnęła jej kołdrę.
- Mamo…
- To Carmen nie mama. – warknęła. – Musimy pogadać. – powiedziała, jak tylko Emily usiadła.
- Car, jest dopiero 9, daj żyć, wczoraj miałaś wernisaż, a dzisiaj…
- A dzisiaj zadzwonił do mnie facet Jerry jakiś-tam i mówi mi że jest menedżerem zespołu 30 Seconds To Mars i widział moje portfolio i chce się spotkać. – kiedy tylko skończyła mówić na twarzy Emily pojawił się uśmiech.
- Super! Gratuluje! – rzuciła się do czerwonowłosej ściskając ją.
- Żadne super. Skąd ten facet ma moje portfolio? – spytała poważnie odsuwając przyjaciółkę od siebie na tyle daleko, że mogła przyglądać się jej z uwagą.
- No widocznie ktoś je przesłał. – odparła wzruszając ramionami. Carmen wpatrywała się w nią. W końcu ta zrezygnowana westchnęła. – Okej. Więc razem z Chrisem postanowiliśmy zrobić Ci niespodziankę i wysłaliśmy Twoje portfolio do paru miejsc, gdzie szukają nietuzinkowych fotografów. Widać udało się i…
- Nie, nic się nie udało.
- Jak to? Mówiłaś, że ten facet chce się spotkać.
- To menedżer zespołu, po co fotograf zespołowi? Żeby robić zdjęcia na sesjach, albo do okładki płyty albo na trasę. Wydaje Ci się, że mój sposób robienia zdjęć nadaje się na którąś z tych rzeczy?
- Gdyby tak nie było nie zadzwoniłby.
- Cholera wie, może zbiera potencjalnych kandydatów i jak ze mną porozmawia to po sprawie.
- Co mu powiedziałaś? – spytała Emily i spojrzała na Carmen która stanęła przy oknie.
- Że oddzwonię wieczorem, żeby potwierdzić czy spotkam się z nim pojutrze o 13 w Hiltonie. – wzruszyła ramionami.
- Po co czekać do wieczora?
- Emily nie rozumiesz, ja nie jestem pewna czy ja chce tam iść.
- Żartujesz? Menedżer zespołu ogólnoświatowej sławy zaprasza Cię na spotkanie, nawet gdybym miała robić za pieprzony statyw to bym brała tę fuchę. – Carmen zaśmiała się. – Może to Twoja szansa, będziesz fotografem światowej sławy…Media będą pisać o Carmen Rutherford – najlepszej fotograf z Houston. Dorobisz się własnej lini perfum, mówię Ci. – obie wybuchnęły śmiechem. – A tak poważnie, idź na to spotkanie, nic nie tracisz a możesz zyskać naprawdę wiele.

5 komentarzy:

  1. Za krótki... #takjestemwielkąmarudą :D już na początku, jak pojawiła się informacja o studiach fotograficznych, mówię oho pani fotograf marsów :D Faaajno, tylko zastanawia mnie jak ten jej styl zdjęć przypasuje Leto...on też jest artystyczną duszą, ale skoro chcą ją zatrudnić to hmmm...ciekawi mnie to :)) A tekst "nawet gdybym miała robić za pieprzony statyw to bym brała tę fuchę" rozwalił mnie na łopatki hahahaha #takbardzoja<3
    Z niecierpliwością czekam na kolejny ;)
    Buuziaki ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo i jeszcze jedna sprawa :D co powiesz na dodanie profili bohaterów? bo jestem strasznie ciekawa jak wyglądają ^^

      Usuń
    2. moja droga jak tylko mi powiesz jak się robi podstrony to jak nabardziej to zrobię :)

      Usuń
    3. Z przyjemnością 😄 sama trochę do tego dochodzilam, bo też nie miałam zielonego pojęcia, ale jak już wiem jak to jak najbardziej pomogę :*

      Usuń
    4. Z przyjemnością 😄 sama trochę do tego dochodzilam, bo też nie miałam zielonego pojęcia, ale jak już wiem jak to jak najbardziej pomogę :*

      Usuń